środa, 30 kwietnia 2014

Pożegnanie?

Witajcie. Ponieważ nasza sytuacja rodzinna za chwilę ulegnie zmianie, byłoby bardzo nie fair nie zmienić nazwy i zawartości bloga.
Zapraszamy więc na nową stronkę:
Tym samym kończymy bloga Mama i Mateusz i rozpoczynamy nowy rozdział :))

Zapraszamy wszystkich naszych wiernych i niewiernych czytelników na nowego bloga!

Mama i Mateuszek!




piątek, 25 kwietnia 2014

Mateusz *74

Wiek: 3 lata i niecałe 3 miesiące

Dostałem się do przedszkola w Sopocie. Ze zwykłej rekrutacji, bez żadnych znajomości, układów, bez fikcyjnych separacji czy rozwodów. Mimo, że mieszkam w Chwaszczynie, w dowodach rodziców w Gdyni, a udało nam się zakwalifikować do przedszkola w Sopocie! Można? Można :)

Przedszkole znajduje się w budynku na przeciwko hotelu, w którym pracuje mama. Ona się śmieje, że z pubu będzie mogła sobie podglądać jak się bawię na placu zabaw :) Oczywiście to jest super bo będziemy razem jeździć i wracać i nie będę musiał czekać godzinę zanim mama czy tata dojadą do mnie w korkach. 

Podobno startujemy jeszcze w wyścigu szczurków do trzech gdyńskich przedszkoli. Ale będzie ubaw jak się okaże, że jeszcze będziemy mogli sobie wybierać placówkę. Luksus normalnie. 

Jesteśmy bardzo happy!

Mati




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Mama *77

Wiek Mateuszka: 3 lata 2 miesiące i 4 dni
Tydzień ciąży: 37

Eko, bio, organic – słyszymy te hasła dookoła. Czy kiedyś dawaliście tej kwestii więcej przemyśleń? Być eko jest dziś modne, ale to modne eko z tym prawdziwym eko ma często mało wspólnego. Ja przyznaję szczerze, że przy pracy 8h dziennie, małym dziecku i masie spraw do zrobienia/załatwienia nie miałam nigdy czasu zatrzymać się na chwilę aby przemyśleć czy mogłabym robić coś dla siebie/nas, co mogłoby być zdrowsze. Są rzeczy które robię, bo mam poczucie, że tak chcę, natomiast w wielu aspektach moje zdrowe podejście do życia dopiero raczkuje.
Przyznaję szczerze – od kiedy urodził się Mati zaczęłam zwracać trochę większą uwagę na to, co jemy, a od kiedy straciłam mamę przez typowo cywilizacyjną chorobę i od kiedy siedzę w domu w ciąży i mam trochę więcej czasu, zaczęłam bardziej interesować się tym jakich kosmetyków używam.
Najbardziej przeraża to, że najsłynniejsze marki, które widzimy na każdym kroku w TV czy marketach oferują nam śmieci. Jest tyle wspaniałych produktów, którymi można zastapić te śmieci, że aż głowa boli – trzeba tylko trochę poszperać, a w dobie internetu jest to dość proste – może trochę czasochłonne, ale dla chcącego nic trudnego.
Jak wspominałam ja dopiero raczkuję i nie chcę absolutnie aby mój pst wybrzmiał jakoś „ekspercko” – że niby taka znawczyni ze mnie. Nie, absolutnie. Chcę oduczyć sie złych nawyków i wprowadzić w życie więcej dobrych.
Co robię źle i czuję się z tym źle i nad czym będę pracować:
- cotygodniowe zakupy w Tesco – duże na cały tydzień w tym: mięso, warzywa, owoce, wędliny, kosmetyki etc. Bo tak jest najłatwiej, najszybciej. Ale też mało zdrowo. Mięso, warzywa czy owoce powinnam kupować w małym sklepiku lub  warzywniaku na mojej wiosce - powinny być zdrowsze niż te z marketu. Wędlin prawie nie jadam, moje dziecko też mało. Mój mąż je tego dużo – powinniśmy sprowadzać je od jakiegoś wiejskiego rzeźnika – trzeba się rozejrzeć.
- używam dużo kosmetyków znanych marek, które posiadają całą masę niepotrzebnych związków chemicznych.
- często nie zastanawiam się co kupuję/wkładam do koszyka.
Co robię dobrze:
-od 6 m-ca życia Mateuszka, zupy gotuję mu sama, chociaż nie używam tu ani mięs zakupionych gdzies od rolnika, ani warzyw z babcinego ogródka – ale przynajmniej wiem co wrzucam do garnka i co miksuję.
- gotujemy domowe obiady – bardzo rzadko jadamy na mieście
- kupujemy wiejskie jajka – mniam!!!
- piękę sama pełnoziarnisty chleb – w zasadzie tylko dla siebie bo moja rodzina woli ten marketowy :/
- u nas w domu nie pija się nic poza wodą, kawą i herbatą z cytryną - czasem aż mi głupio - jak przychodzi ktoś w odwiedziny a ja nie mam czym poczęstować...
- często robię soki i koktajle – domowe, chociaż nie powiem – zdaża mi się kupić sok w kartoniku
- lubię piec słodkości – to dobra alternatywa dla słodyczy marketowych (których tez sobie nie żałuję)
- od niedawna mocno interesuję się kosmetykami naturalnymi i powolutku je testuję i wprowadzam do mojej kosmetyczki. W ogóle osotatnio kiedy mam więcej czasu zaczęłam bardziej o siebie dbać. W biegu nie miałam czasu na codzienne rytuały takie jak pielegnacja dłoni, stóp, włosów itp.
Co do kosmetyków:
- wyrzuciłam żele intymne – stosuję tylko mydła dla niemowlaków
- Mateuszek też nie używa już Johnson&Johnson – okazuje się, że np. Rossmanowska seria Babydream ma dużo lepszy (bardziej naturalny) skład, a jaki piękny zapach! Żel do mycia ciała z tej serii  zastapił również mój żel Palmolive.
- Mój balsam do ciała – to teraz zwykła oliwka dla niemowląt. Rozgladam się własnie za czymś fajnym naturalnym.
- Dokańczam moje kremy do twarzy Olay i również zabieram się za testowanie naturalnych kosmetyków w tym miejscu. To samo robię z szamponem i odżywką Pantene. Na rynku jest dużo cenionych marek z kosmetykami naturalnymi, ale często ceny powalają. Znów działa tu zasada, że za znaną marką idzie wyższa cena (Pat & Rub, Phenome, Make me Bio itp.). Ale spokojnie – jest wiele marek tanich jak barszcz i zamierzam zacząć od testowania ich produktów zanim sięgnę po te droższe.
- Chusteczki nawilżane – okazuje się, że znane marki typu Pampers czy Huggies wcale nie są najlepsze, a w zwykłych marketowcyh można znaleźć dużo lepsze składy. Podobno te z Reala wymiatają. Ja używam GAGA Fresh – mają piękny zapach i całkiem dobry skład.
Jeśli macie jeszcze jakieś dobre rady – gdzie kupować, co kupować i czego unikać aby być zdrowszym – czekam na opinie. A ja obiecuję wrócić do tematu jak potestuję troszkę :)


Mama


poniedziałek, 31 marca 2014

Mateusz *73

Wiek: 3 lata i prawie 2 miesiące

Zakochałem się w "Klubie przyjaciół Myszki Miki". Mimo niezadowolenia mamy, oglądam po kilka odcinków każdego dnia (czemu ona się burzy skoro sama nagrywa mi po dwa odcinki dziennie?!?!).
Świat bohaterów pochłonął mnie całkowicie. Chodzę po domu i wołam: "Ej cosiek!!!", kiedy mam do rozwiązania jakiś problem zastanawiam się jaki "tajemniczy mysi sprzęt" mógłby mi pomóc itp. Do tego śpiewam mysie piosenki i tańczę "mysi taniec". 

Mama mówi, że są i dobre strony. W tej bajce uczymy się kolorów, kształtów, liczyć i zawsze coś nowego ciekawego z każdego odcinka mogę wynieść. Poza tym uwielbiam układać puzzle, wiec mama kupiła mi takie z bohaterami z "Klubu..." i chętnie układam (kiedy tylko nie oglądam). Mama wymyśla mi różne zajęcia, abym jak najmniej oglądał, a jak najwięcej się bawił/uczył.

Eh ta mama...

Mati





poniedziałek, 17 marca 2014

Mama *76

Wiek Mateusza: 3 lata i 1,5 miesiąca
Tydzień ciąży mamy: 34

Mateusz pokazuje rogi. Na szczęście nie doświadczyliśmy jeszcze ataku histerii na środku supermarketu, bo nie chcemy kupić wymarzonej (w danej chwili) zabawki, ale ataki się zdarzają i to coraz częściej.

Przedwczoraj Mati spędził noc u wujka i cioci. My sobotni wieczór mieliśmy wolny i przyjechaliśmy do nich na niedzielny obiad około 14.00. I nie wiem teraz czy chciał nas ukarać, za to że go zostawiliśmy czy nie należy w ogóle doszukiwać się w jego zachowaniu jakichś ukrytych emocji. Ale dwa razy w ciągu wczorajszego popołudnia wpadł w taką histerię, jakiej u niego nie zaobserwowałam dawno. W zasadzie nigdy z tak błahych powodów. W swoim ataku Mati krzyczy jakby go ze skóry obdzierali, piszczy na cały regulator, pluje, tupie i tym podobne historie. I to tylko dlatego, że wyłączyłam mu na chwilę odkurzacz (ulubiona zabawka), bo nam już głowy pękały, albo posmarowałam mu kanapkę masłem, a przecież on chciał jeść suchy chleb...
A może własnie należy doszukiwać się negatywnych emocji w jego zachowaniu...? W końcu za chwilę na świat przyjdzie jego mała siostra. Wszystko w domu jest już szykowane na jej przyjście i mimo, że staram się aby i on dostawał przy okazji i nowe mebelki i nowe ubranka i celebrujemy każdy nowy zakup dla niego tak, aby czuł jaki jest ważny, no ale może jednak gdzieś tam w podświadomości czuje już, że nie będzie naszym pępkiem świata, że pojawi się rywalka i nie radzi sobie z tymi emocjami?
W żłobku też ostatnio jest nieznośny i tylko szantażem zmuszamy go do bycia grzecznym, bo tak to dosłownie diabeł wcielony.

Smutno mi, że tak jest. Nie chcę aby czuł się przez nas odrzucony. Nie chcę też na niego krzyczeć, aby nie czuł się stłamszony..., ale czasem moje nerwy puszczają. Jak Ci dzieciak plunie w twarz w zasadzie bez powodu, to ciężko się uśmiechnąć i zareagować jakoś łagodnie.

No nic... będziemy pracować. Nad sobą i nad nim...

Mama












poniedziałek, 3 marca 2014

Mateusz *72

Wiek: 3 lata i 1 miesiąc

Dorobiłem się ostatnio nowego pokoiku. Rodzice kupili mi nowe mebelki. W moim pokoju zagościł porządek, zabawki nie leżą już wszędzie gdzie tylko okiem sięgnąć. Na ubrania mam teraz tyle schowków, że mogę po jednej koszulce na jednej półce trzymać :)
Do tego jak każdy dorosły chłopak mam biurko, a w nim moje wyklejanki, bloki, kredki i inne fajne przybory. Mój pokój jest teraz taki fajny!
Zobaczcie sami:











czwartek, 20 lutego 2014

Mateusz *71

Wiek: 3 lata i 17 dni

- Mama, nalej mi soczku.
- Jaki chciałbyś soczek kochanie?
- Pomarańczowy.
...
- Mama czy ja mam drinka?
- Tak Mateuszku to jest Twój drink. Smaczny?
- To ja teraz nie będę mógł jechać samochodem, jak wypiłem tego drinka?

Mati




piątek, 7 lutego 2014

Mama *75

Wiek Mateusza: 3 latka i 4 dni
Tydzień ciąży mamy: 29

Oj nie jest lekko! I nie mówię tu już o ciężarze mojego brzucha, choć to, o czym napiszę ma bardzo wiele z nim wspólnego.

Jak wiecie, od 2 tygodni siedzimy z Matim i jego ospą w domu. Zamknięci na cztery spusty normalnie jak w jakimś wariatkowie. I uwierzcie mi, mój dom powoli zaczyna owo przypominać. Każdy kolejny dzień jest dla mnie coraz większym wyzwaniem. Nie mam już pomysłów jak zabawić kipiącego energią trzylatka. Co więcej nie mam już na to siły. Moja przepona została ściśnięta i nie może znaleźć sobie miejsca, co sprawia, że mam trudności z oddychaniem, a co za tym idzie z normalnym funkcjonowaniem. Poza tym mała dzidzia wbija mi się w żebra, co wyzwala we mnie grymasy bólu mniej więcej co sekundę. Bieganie za trzylatkiem odpada z oczywistych względów... 

Próba negocjacji też często zawodzi. Młody jest cwany i wie, że w naszych domowych negocjacjach to tylko ja mam zyskać, a on wcale nie, więc nie daje się nabrać. Metodą która czasem skutkuje jest zastraszanie. "Jak nie zjesz zupy, zaraz położę Cię spać" (Mati nie znosi spać w dzień). "Jeśli w tej chwili nie odłożysz mojego telefonu, nie dostaniesz Kinderka". Niestety coraz mniej argumentów działa, więc muszę się posuwać do coraz większych straszaków: "Jeśli zaraz nie pozbierasz klocków, zamknę Cię w ciemnej garderobie i będziesz tam siedział cały dzień" (Oczywiście w życiu tego nie zrobię, ale to działa jako straszak). Ostatnia, najskuteczniejsza metoda to ta, kiedy puszczają mi i tak już ledwo trzymające się na wodzy nerwy i wybucham. Mati ma wtedy prawdziwe przerażenie w oczach, a ja krzyczę, tupię, macham rękoma i wykrzykuję wiązanki w niebiosa. Piorunuję go wzrokiem i krzyczę w jego stronę. Ostatnie dwie metody wywołują we mnie wieczorem, kiedy dzikus już zaśnie, okropne wyrzuty sumienia, bo wiem, że moim zachowaniem go krzywdzę. Widzę w jego oczach strach i skruchę, a ja nie chcę wywoływać w nim takich uczuć. Nie chcę być w jego oczach matką furiatką. Ale nie mogę czasem się powstrzymać. Hormony mi buzują i kiedy po raz kolejny słyszę "Nie zjem", "Nie zrobię", "Nie posprzątam", albo po prostu kiedy moja kolejna prośba odbija się od ściany jak groch, daję upust swoim emocjom krzycząc i tupiąc. On wtedy przychodzi, przytula się i mówi: "Mama krzyczałaś na mnie..." (bo umowa co rano między nami jest taka, że ja dziś wcale nie krzyczę, a on za to mnie słucha). To jest takie słodkie, że zaraz mięknie mi serce i wyrzut sumienia gotowy. (Myślicie, że cwaniak też się nauczył, ze to jest dobra metoda na mnie?)

Boże! ile bym oddała, za więcej cierpliwości. Za to by być mamą idealną, która na wszystko ma sposób i potrafi łagodnie i efektywnie okiełznać każdą sytuację. I wychować dziecko bez stresu, ale tak aby miało respekt. Czy tak się da? A jeśli tak, to gdzie mogę zakupić odrobinę tej metody wychowawczej?

Zmęczona, niewyspana, sfrustrowana i uciśnięta przez swój własny osobisty brzuch Mama

A tu Mateuszek wraz z tatą szykuje się na imprezę przebierańców w stylu "Disco Fever":






poniedziałek, 3 lutego 2014

Mama *74

Wiek Mateuszka: 3 latka!
Tydzień ciąży mamy: 28



Właśnie w tej chwili 3 lata temu przyszedł na świat mój ukochany Mateuszek! To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Mateuszku: sto lat w zdrowiu, radości i miłości!

Mama

środa, 29 stycznia 2014

Mateusz *70

Wiek: 2 latka, 11 miesięcy i 26 dni

W zeszły weekend świętowaliśmy moje trzecie urodziny. Gości miała być cała masa, ale dzieciaki się rozchorowały :/. W sumie w sobotę przyjechał do mnie Jasiek z Łodzi i razem z rodzicami pojechaliśmy do Loopy's World. Myślałem, że oczy wyskoczą mi z orbit jak zobaczyłem wielki plac zabaw z taką ilością małpich gajów, zjeżdżalni i innych atrakcji. Było dużo ludzi, rodzice nie byli tak zachwyceni jak my, ale dla mnie i Jaśka to był dosłownie raj! Po dwóch godzinach zabawy byłem mokry jak szczur od tych wszystkich atrakcji i absolutnie nie chciałem stamtąd wychodzić. Odjeżdżałem we łzach i rozżaleniu, że tak krótko tam byliśmy i wymusiłem na mamie obietnicę, że na pewno ze mną tam wróci.




W niedzielę przyjechał jeszcze dziadek i moja mama chrzestna i była impreza z balonami, pysznym tortem i dmuchaniem świeczek. Dostałem fajne prezenty. Dorośli rozmawiali do późnej nocy, a my szaleliśmy cały dzień z Jaśkiem.





A w prezencie od losu we wtorek zachorowałem na ospę! Mam gorączkę, wypryski i generalnie fatalnie się czuję. Najbliższe dwa tygodnie spędzę z mamą uziemiony w domu. Tak kończy się chodzenie do przedszkola. Zawsze jakieś świństwo się przypałęta. Dobrze, że teraz a nie na wakacje...
Swoją drogą mam nadzieję, że nie wywołam epidemii w Trójmieście. Cały Loopy's World generalnie jest narażony na to, że ich zaraziłem :(

Mati

czwartek, 23 stycznia 2014

Mama *73

Wiek Mateuszka: 2 lata, 11 miesięcy i 3 tygodnie
Tydzień ciąży: 26

Zrobiłam coś co planuję sobie, że zrobię każdego roku i nigdy wcześniej mi się nie udało. Wykupiliśmy wakacje w ciepłym kraju w opcji First Minute. 

I nie będzie już wymówek, jak co roku.  Że ciąża, że Mati jest za mały, że nowe mieszkanie i trzeba odłożyć na kamienne blaty, taras, meble, lampy czy inne ważne rzeczy.  I, że skoro tak, to jedziemy do Jastrzębiej Góry, w Bieszczady czy do Zakopanego. Marzą mi się w końcu ciepłe wakacje przy basenach i nad kolorowym drinkiem z parasolką. Teraz jest już przedpłacone i nie ma odwrotu. I cieszę się ogromnie! 

Oczywiście niejeden uzna, że jestem szalona, bo na razie jestem dopiero w VI miesiącu ciąży, dzieciątka jeszcze nie ma na świecie, nie wiadomo, czy będzie zdrowe, a ja już planuję wakacje. Ale choroba, która w tak ekspresowym tempie odebrała mi mamę, uświadomiła mi, że nie ma na co czekać. Nie ma co odkładać na ogólnie niesprecyzowane "później" spraw, o których się marzy. Bo życie jest za krótkie, bo można nie doczekać.... Poza tym dlaczego mam zakładać, że będzie coś nie tak? Na pewno wszystko będzie cudownie, a jeśli nie, zawsze pozostaje ubezpieczenie wycieczki od kosztów rezygnacji :)

Tak więc lecimy całą rodziną we wrześniu na Rodos. Lenka będzie miała 4 miesiące, Mati będzie już wspaniałym rozgarniętym trzy i pół latkiem, a pisząc "całą rodziną" wcale nie mam na myli tylko naszej radosnej czwórki. Wymyśliłam, że aby choć troszkę odpocząć na takich wakacjach przy moim małym przedszkolu, najlepiej będzie dołączyć do "starszych" obywateli naszej rodzinki - aby ewentualnie czasem "sprzedać" im dzieciaki. I tak lecą z nami: mój tata, siostra mamy z mężem, siostra taty z mężem, przyjaciółka mamy z mężem i jej córka z mężem i też 5 miesięczną córeczką. Ale będzie wesoło! 

I mimo, że ostatnio pisałam, że boję się cokolwiek planować ze względu na choroby Mateuszka, które zawsze mają idealny "timing" na nasze wyjazdy czy święta, to jako urodzona optymistka wierzę, że początek września to jeszcze nie czas przeziębień i uda nam się jednak spędzić cudowne wakacje!

Trzymajcie kciuki!

Mama

p.s. jedziemy tu:









Źródło: myTui.pl